Forum zapomnianego świata
A czy ja komuś przeszkadzam? Piszę tylko co myślę na ten temat, na tym polega dyskusja, prawda? Za moją przyczyną powstał nawet dla Was specjalny wątek, w którym możecie fizolofować do woli A tu już się nie wypowiadam, ponieważ nie widzę w tym najmniejszego sensu.
nemezis, wydaje mi się, że masz sporo racji, trudne słowa są na topie. Czasem ludziom się wydaje, że im trudniejszych słów się używa, im więcej zna się odniesień tym jest się mądrzejszym. Dla mnie mądrością jest mówić o najbardziej skomplikowanych rzeczach tak prosto, by każdy zrozumiał, i co najważniejsze, po swojemu, a nie hasłam "co poeta(filozof) miał na myśli", co nie znaczy, że odniesienia są złe... ważne jednak, by znać granice
Chochliczek napisał:
A czy jeśli Ty nie lubisz jakiegoś gatunku muzycznego, słuchasz go namiętnie?
Nie sprawia mi przyjemności czytanie nielogicznych wywodów, więc tego nie robię. Proste. Wiem wystarczająco dużo z innych źródeł... (miałam nawet filozofię na studiach, ale z niej dowiedziałam się tylko, że "błoto nie jest równe błotu"...) A od wrogów wolę jednak trzymać sie z dala...
Jeśli czegoś nie lubię to staram się dowiedzieć o tym możliwie najwięcej (patrz: rasizm, neofaszyzm, etc) a jeśli czegoś nie lubię i się tym nie interesuję, to nie wypowiadam też kategorycznych sądów na ten temat (np. że jest do niczego, nic nie warte etc) a ograniczam się do stwierdzenia, ze po prostu nie mój gust i styl.
Ej, to niesprawiedliwe, ja jeszcze nie zdążyłam się wypowiedzieć! Sorry Dzikusku
Istnienie filozofii nie przeszkadza mi samo w sobie, wkurza mnie natomiast, jak ludzie, którzy naczytali się filozoficznych książek, zaczynają rzucać dziwnymi hasłami, o których sami chyba nie mają pojęcia. Przykład: Powiedziałam kiedyś do kogoś, że łatwiej mi dostrzec Boga w potędze natury niż w kościele. A on na to: Jesteś panteistką? Ja: Nie, jestem sobą
No właśnie... Jakim prawem ktoś szufladkuje moje poglądy?! Przecież te poglądy wywodzą się z moich przemyśleń a nie z jakiejś głupiej książki, nie życzę więc sobie, żeby przypisywać je komuś innemu, nawet jeśli ktoś inny doszedł już kiedyś do podobnych wniosków (nie dlatego, że był mądrzejszy, ale dlatego że wcześniej żył). Czy skoro nie chcę przypisywać do swojego światopoglądu żadnej filozoficznej etykietki, to znaczy że jestem głupia? Moim zdaniem głupie jest szukanie wśród różnych kierunków filozoficznych czegoś "dla siebie" O, podobają mi się poglądy racjonalistów, od dziś będę więc racjonalistą! A jak mi się znudzi, zostanę sceptykiem, później sofistą, egzystencjalistą albo innym syfilistą! Ludzie, przecież to jest chore
Ale nam się rozmowa zaostrzyła... czas zaprowadzić tu trochę porządku.
Każdy ma swój pogląd na ten temat, żaden z tych poglądów zły nie jest, sam podzielam zdanie Chochliczka, że syfilozofia to zbędna dziedzina nauki, ale rozumiem, że ktoś może mieć inne zdanie na ten temat. Nie kłóćmy się tu, Stworki i ludzie (a mam wrażenie, że owa rozmowa do kłótni zmierza...), to nie jest miejsce na to. Każdy już swoje stanowisko w sprawie filozofii i filozofów przedstawił, nie ma sensu tego dalej ciągnąć, a bynajmniej nie w taki sposób. Możecie to robić na prv, jeśli już naprawdę chcecie.
Rozmowę uznaję za zamkniętą <eh, może zostanę moderatorem... >
A czy jeśli Ty nie lubisz jakiegoś gatunku muzycznego, słuchasz go namiętnie?
Nie sprawia mi przyjemności czytanie nielogicznych wywodów, więc tego nie robię. Proste. Wiem wystarczająco dużo z innych źródeł... (miałam nawet filozofię na studiach, ale z niej dowiedziałam się tylko, że "błoto nie jest równe błotu"...) A od wrogów wolę jednak trzymać sie z dala...
sorki misia, ale dla mnie jak się czegoś nie lubi to powinno się o tym wiedzieć więcej niż o rzeczach które się uwielbia, zgodnie z zasadą, że wroga trzeba poznać
Nie lubię filozofii dlatego, że nie lubię Ara. Nie lubię Ara, bo nie lubię filozofii
Zero, nie jest mi to potrzebne, co nie znaczy, że nic na ten temat nie wiem...
misiu, ile przeczytałaś ksiązek filozoficznych (wiem, że nie przepadasz za Arem, ale to nie powód, by się wyżywać na filozofii)
Z tym, że syfilozofia właśnie tym się zajmuje...
To co napisałaś to nie jest syfilozofia tylko pier****... I nie jst mi to potrzebne, myślę, że nikomu nie jest... " Ja mówię o filozofii...
A ja nadal uważam, że jest to gadanie o niczym...
Że tu zacytuję: "Niektórzy z nich zajmują się także poszukiwaniem Ostatecznej Odpowiedzi na Życie, Wszechświat i Całą Resztę. Udaje im to się z niewymiernym skutkiem. Pomysłowość filozofów (i tu podobni są fizjologom) nie zna granic, dwadzieścia siedem tysięcy czterysta trzydzieści cztery koncepcje dotyczące samego tylko ontologicznego sensu karmienia łabędzi zanował w swoim słynnym dziele "De omnibus et autobus" Sedes z Bakielitu - XIX-wieczny historyk filozofii, co daje obraz mnogości wynurzeń w tej dziedzinie."
Skoro Tobie jest to potrzebne to ok, ale mnie to nigdy nie przekona. Wolę rzetelne fakty.
misiu, a ja nadal uważam, że syfilozofia jest cudowna...jedzenie dla głowy. Dla mnie to tak, jakbym spotykała najmądrzejszych ludzi na świecie a oni opowiadają mi o swojej mądrości. Niesamowicie inspirujące, gdy ktoś wciąga mnie do swojego świata
to macie