Forgotten-world

Forum zapomnianego świata

Ogłoszenie

Linki do klikania:

Pajacyk
Pieski

Pieski2

#1 14-02-2010 23:04:35

Nemezis

Szyderczy użytkownik

Punktów :   25 

Refleksyjna sonda

Pisząc "normalny młody człowiek", mam na myśli osoby takie jak my - ludzi wykształconych, ale bez wielkiej kasy i szczególnych układów, ludzi którzy uczciwie pracują (lub chcą to robić), nie jakichś dzieci posłów czy innych mafiosów... Pisząc "normalne życie", mam na myśli to, że za zarobione pieniądze będziemy mogli zaspokoić swoje najważniejsze potrzeby, takie jak mieszkanie, samochód, ogólnie pojęte utrzymywanie się, realizowanie własnej pasji, czasem jakaś podróż... Że będziemy mogli utrzymać dzieci / pieski / króliki lub inne stworzenia (jeśli zechcemy takie mieć). I że generalnie będziemy mogli związać koniec z końcem, nie martwiąc się bez przerwy, za co spłacimy kredyt, ubezpieczenie za samochód, kupimy hipotetycznym dzieciom podręczniki do szkoły... Że nie trzeba będzie wybierać pomiędzy opłaceniem rachunków a zjedzeniem obiadu przed pierwszym i martwić się, czy wystarczy nam kasy do końca miesiąca... Jaką, Waszym zdaniem, mamy szansę na takie normalne życie w tym kraju? Czy w ogóle jest sens się starać, czy lepiej od razu pakować walizki i uciekać? A jeśli jest dla nas nadzieja, to od czego ona zależy? Zapraszam do udziału w sondzie i wypowiadania się na ten trudny, ale ważny dla nas temat.


I'd rather have a few days of wonderful than a lifetime of nothing specjal.

Offline

 

#2 15-02-2010 21:19:26

 Misia

Szyderczy użytkownik

Punktów :   27 

Re: Refleksyjna sonda

Widzę, że Anię nachodzą takie myśli jak mnie... Niestety, przez wyciekjacy nosem mózg, nie jestem w stanie teraz napisać wszytkich moich refleksji na ten temat.
Jednak siedząc tak sobie w domku ne bezrobociu od lipca, a potem harując za najniższą krajową (nieco ponad 5zł na h) przez cały miesiac, przez co straciłam więcej niż zyskałam do pewnych wniosków dojść mogłam. Często miewałam ostre zalamania przez to i tak jak Ania cały czas nie mogę wyjść z dołka.
Nawet pomijając to, że nigdzie nas nie chcą do pracy, dobrze nie jest.
Zwykły człowiek po prostu walczy o przetrwanie. To jest dla mnie nic innego jak tylko walka o byt i to niezbyt dobry byt. Pracuje się 8h, dojeżdża do pracy 0,5 do 1,5h (moi rodzice po 1,5 w jedną stronę), wraca się do domu zmęczonym i nie ma już na nic siły a w domu też obowiązki czekają. Polskie zarobki jakie są każdy widzi, wiec na rozrywki człowieka nie stać, poza tym i tak czasu nie starcza. A jak się ma czas to zarobków nie ma się wcale. W dwa tygodnie urlopu jak już bardzo oszczędzasz możesz gdzieś wyjechać albo siedzisz w domu, bo jesteś tak przemęczony, ze juz naprawdę wszystkiego się odechciewa.
Mnie naprawdę nie interesuje takie życie, żeby robić w jakiejś małofajnej pracy (innej nie dostanę, mogę sobie wyrzucać zły kierunek, ale wiele innych nie jest lepszych), wlec się 1,5h śmierdzącym autobusem z dreachmi, kórych nie stać na słuchawki, zjadać obiad, poczytac/popatrzeć na kompa/na tv i iść spać, zeby rano znów wstać...
Świat ma tyle do zaoferowania, tyle pięknych miejsc, tyle możliwości spędzania czasu i aż żal się robi jak człowiek sobie pomyśli, że żyjąc jak przeciętny Polak nigdy nie spróbuje ułamka procenta z tych rzeczy
Tak wiem, że ogrom osób ma gorzej niż my, że mam dach nad głową (jeszcze, bo bardzo łatwo stać się bezdomnym) i co jeść (jak rodzice pójdą na emeryturę, dla mnie juz na jedzenie nie będzie), że mam rodziców i że tato nie wydaje mnie za mąż w wieku 6 lat (dzięki Tato!). Ale nigdy nie potrafiłam się pocieszyć myślą, że inni mają gorzej, bo wiem, że mogłoby być lepiej...


It's not easy to conceal Fear with a masquerade of joy...

Offline

 

#3 15-02-2010 21:54:48

Nemezis

Szyderczy użytkownik

Punktów :   25 

Re: Refleksyjna sonda

Trudno się z Tobą nie zgodzić... Już nie chcę pisać o sobie, bo wiecie jak jest, ale napiszę parę słów o mojej siostrze - lekarce. Jak mieszkała w Polsce, to źle jej nie było (finansowo), bo szybko kupiła 2 mieszkania i 2 samochody, ale żeby spłacić kredyty, musiała harować jak wół w nędznym szpitalu. Często nie spała przez 48 godzin, bo z pracy szła prosto na dyżur, z dyżuru znów do pracy i znów na dyżur - do innego szpitala. Była wiecznie przemęczona, zdołowana i nie miała żadnego życia prywatnego, bo niby kiedy miała umawiać się z facetem? W końcu dotarło do niej, że zbliża się do 40-tki a jej życie wciąż jest puste i smutne. Postawiła wszystko na jedną kartę - nauczyła się przez rok hiszpańskiego i wyjechała do Katalonii, gdzie pracując dużo mniej zarabia tyle samo, znalazła sobie faceta, dużo razem podróżują a ostatnio postanowili zamieszkać razem na Wyspach Kanaryjskich... Rozmawiałam z nią wczoraj przez telefon i chyba nigdy nie słyszałam, żeby była taka szczęśliwa. Opowiadała, że wynajmą sobie śliczny domek na La Palmie, będzie miała sad z pomarańczami, widok na morze z jednej strony i na góry z drugiej i piękną pogodę przez cały rok... I pomyśleć, że gdyby zabrakło by jej odwagi, to dalej zapierdalałaby za trzech w nędznym szpitalu, samotna, zmęczona i smutna w "cudownej" polskiej rzeczywistości...


I'd rather have a few days of wonderful than a lifetime of nothing specjal.

Offline

 

#4 15-02-2010 23:18:12

 Arantasar

Sexowny użytkownik

Punktów :   15 

Re: Refleksyjna sonda

Nie pracuję jeszcze, ani nigdy specjalnie nie dorabiałem, więc pojęcie o rynku pracy mam niewielkie, ale moje obserwacje nie są tak pesymistyczne jak Wasze.

Ostatnio mój kuzyn po administracji w Gdańsku kupił z żoną samochód (i to nawet nie z muzeum). Poza tym udało im się urządzić surowe mieszkanie (w kupnie którego oczywiście bardzo pomogli im rodzice). Oboje pracują, w weekendy odwiedzają rodzinę i nie słyszałem, żeby się na życie uskarżali. Oboje są przed trzydziestką, o dzieciach jeszcze nie myślą, może wtedy sytuacja wyglądałaby inaczej.

Dwaj inni kuzyni (fakt, że po politechnice w Poznaniu) od kilku lat świetnie dają sobie radę, utrzymują żony i dzieci. Żona jednego przez dłuższy czas nie pracowała i też nie było problemów żeby wyjechać w góry na wakacje, czy coś takiego.

Oczywiście ta część mojej rodziny, która wykształcona wyjechała za granicę ma duuużo lepiej, ale wydaje mi się, że i w tym kraju można się czegoś dorobić, będąc normalnym człowiekiem.


Lubię mówić o niczym. Jest to jedyna rzecz, na której się znam

Offline

 

#5 17-02-2010 18:35:03

Nemezis

Szyderczy użytkownik

Punktów :   25 

Re: Refleksyjna sonda

Podejrzewam, że Twoi kuzyni weszli na rynek pracy jeszcze przed kryzysem... Gdyby któryś z nich teraz zrezygnował z pracy albo ją stracił, to wątpię, czy znalazłby sobie coś nowego


I'd rather have a few days of wonderful than a lifetime of nothing specjal.

Offline

 

#6 17-02-2010 20:16:21

 Misia

Szyderczy użytkownik

Punktów :   27 

Re: Refleksyjna sonda

Wszyscy do okoła mówią tak samo. I niestety jest to prawda... Jeszcze parę lat temu tak brakowało pracowników, a teraz? Ech...


It's not easy to conceal Fear with a masquerade of joy...

Offline

 

#7 18-02-2010 00:03:36

Nemezis

Szyderczy użytkownik

Punktów :   25 

Re: Refleksyjna sonda

Jeszcze 8 lat temu, moja siostra (nie lekarka tylko ta druga) dostała na starcie 3 tysiące zł na rękę!!! A była tuż po studiach, bez żadnych praktyk, stażu i nawet komputera nie potrafiła wtedy obsługiwać. Takie było wtedy zapotrzebowanie na ludzi z wyższym wykształceniem...


I'd rather have a few days of wonderful than a lifetime of nothing specjal.

Offline

 

#8 18-02-2010 20:25:43

Sandro

Winny użytkownik

Punktów :   12 

Re: Refleksyjna sonda

Ja przez normalne życie rozumiem taką sytuację, gdy główny żywiciel rodziny zarabia tyle, aby jego wypłata starczyła na dwa miesiące niezłej egzystencji dla całej rodziny. Teoretycznie aby było możliwe co drugą wypłatę odłożyć (istnieje wtedy możliwość zaciągnięcia jakiegoś kredytu na mieszkanie/samochód i zostałoby jeszcze sporo np na wypoczynek). Czy takie życie jest możliwe dla przeciętnego śmiertelnika? Nie mam pojęcia...

Wiem jedno, bez mocnych pleców od razu nie można się spodziewać kokosów. Najtrudniejszym momentem jest załapanie się do pierwszej po studiach pracy. Najczęściej, po wielu upokorzeniach, jeśli się już ją dostanie, to jest marna i przeważnie nie ,,w zawodzie". Nie można jednak popadać w jakieś skrajne emocje, tylko brać co jest, przecież człowiek nie ,,żeni się" z takim miejscem zatrudnienia. Należy to potraktować jako środek zastępczy. Ale trzeba uważać, żeby tego czasu nie zmarnować. Jeżeli ktoś jest określony i wie gdzie siebie widzi, to w międzyczasie powinien zgłębiać tę dziedzinę (najlepiej jakieś kursy, szkolenia i oczywiście stałe poszukiwanie innego pracodawcy). Jeśli ktoś nie jest określony, to najlepszym wyjściem byłoby chyba brnąć w tematykę obecnego pracodawcy, chociaż lepiej się  określić.

Jednak chyba najważniejszym problemem w takiej sytuacji jest beznadzieja i poczucie bezsensu. Wtedy trzeba zacząć stawiać sobie cele. Nie mówię tu o celu w stylu ,,zostanę gwiazdą tvn". Mówię raczej o małych kroczkach. Np pracuję w myjni samochodowej i dochodzę do wniosku, że wystartuję w konkursie na ,,wirtuoza gąbki i wosku" , a może jak wygram, to przejdę do większej sieci myjni i zamiast zarabiać 666 zł, będę zarabiał 999 zł. Nawet nieważne czy mi się to uda, najważniejsze jest dążenie do czegoś, ale nie czegoś dużego tylko czegoś małego tak codziennie, tak przyziemnie. Bo jak się myśli o czymś dużym na raz, to to się wydaje często nierealne. A myśląc np w ten sposób: dziś poszukam na forach internetowych tego i tego, jutro napiszę do kogoś, kogo znalazłem dziś, pojutrze się spotkamy, następnego dnia zjawią się następni, potem coś załatwię w urzędzie, a za miesiąc - o kurcze jestem prezesem ,,stowarzyszenia upadłych alkoholików"  

Misia napisał:

Świat ma tyle do zaoferowania, tyle pięknych miejsc, tyle możliwości spędzania czasu i aż żal się robi jak człowiek sobie pomyśli, że żyjąc jak przeciętny Polak nigdy nie spróbuje ułamka procenta z tych rzeczy

Zgadza się, świat ma wiele do zaoferowania i nawet mając miliardy złotych nie jesteś w stanie wszystkiego zobaczyć, zrobić, posmakować... Co mogę Tobie powiedzieć, nie mając wielu pieniędzy można zobaczyć o wiele mniej, taka rzeczywistość

PS Coś mi tu za dużo filozofii w tym poście wyszło, jeszcze sobie ktoś coś pomyśli

Offline

 

#9 19-02-2010 15:04:53

asia

Szyderczy użytkownik

Punktów :   20 

Re: Refleksyjna sonda

no niestety magistra ma teraz każdy, i po umk i po wyższej szkole czegośtam w koziej Wólce... Ja tniewiele pracowałam w polsce, średnie doświadczenie. Dlatego wolę za granicą, przez 3 miesiące jestem w stanie zarobić tyle, by się w Polsce utrzymać przez kolejne 9.... I serio myślę, by się stąd wynosić, bo nie mam zamiaru harować 30 lat na własne M2.

Offline

 

#10 19-02-2010 15:09:24

asia

Szyderczy użytkownik

Punktów :   20 

Re: Refleksyjna sonda

aha...zapomniałabym... myślę, że w Polsce można dobrze żyć, pod warunkiem, że się skończy informatykę lub coś takiego... albo jak ma się kasiastych rodziców, najlepiej właścicieli jakiejś firmy, w której można się od razu zahaczyć... pozostałe 99,9 % byłych studentów ma ciężko

Offline

 

#11 19-02-2010 19:08:42

 Misia

Szyderczy użytkownik

Punktów :   27 

Re: Refleksyjna sonda

Sandro napisał:

Wiem jedno, bez mocnych pleców od razu nie można się spodziewać kokosów. Najtrudniejszym momentem jest załapanie się do pierwszej po studiach pracy. [...]

Powiedział ten, któremu pierwszą pracę załatwił kolega, a tą w której teraz siedzi jak z tamtej wywali, wiadomo kto...


It's not easy to conceal Fear with a masquerade of joy...

Offline

 

#12 20-02-2010 10:08:15

Sandro

Winny użytkownik

Punktów :   12 

Re: Refleksyjna sonda

Misia napisał:

pierwszą pracę załatwił kolega

Owszem, poszedłem do niego pogadaliśmy, powiedziałem że jak by coś gdzieś usłyszał to niech da znać. No i dał znać. A czy to nie na tym polega szukanie pracy? Czy tylko trzeba bezmyślnie wysyłać dziesiątki cv przez internet?

Offline

 

#13 20-02-2010 15:22:52

 Night Prowler

Tajemniczy użytkownik

Punktów :   

Re: Refleksyjna sonda

W najwyższych kręgach władzy tak właśnie załatwia się pracę. A ryba psuje się od głowy. Pytanie tylko czy tak musi być i czy to jest słuszne. To tak jak z maturą. Ten kto ją ma to mądrzy się , że matura to bzdura i zgrywa cwaniaka, ten który jej jeszcze jej nie zdał to się denerwuje...

Ostatnio edytowany przez Night Prowler (20-02-2010 15:23:18)


Lo que llamamos absurdo es nuestra ignorancia

Offline

 

#14 20-02-2010 21:56:12

 Misia

Szyderczy użytkownik

Punktów :   27 

Re: Refleksyjna sonda

Sandro napisał:

[ A czy to nie na tym polega szukanie pracy? Czy tylko trzeba bezmyślnie wysyłać dziesiątki cv przez internet?

Ale o to chodzi, że tylko dzięki znajomościom można coś załatwić, a tak być nie powinno


It's not easy to conceal Fear with a masquerade of joy...

Offline

 

#15 20-02-2010 22:10:45

Sandro

Winny użytkownik

Punktów :   12 

Re: Refleksyjna sonda

Zgadzam się, tak być nie powinno. Każdy powinien dostać szansę pokazania się...
Jestem w stanie zrozumieć małe rodzinne firmy. Bo prowadząc taką firmę i potrzebując kogoś na stanowisko nie wymagające jakichś szczególnych kwalifikacji, oczywiste jest że najpierw poszukam w rodzinie, wśród znajomych...
Najgorsze jest to, że nepotyzm i kolesiostwo szerzy się w dużych i średnich państwowych i nie tylko firmach, bo to właśnie tam młodzi pracownicy powinni zdobywać pierwsze szlify, a są blokowani przez niejednokrotnie głąbów, tylko dlatego, że to czyjś szwagier Niestety widzę to codziennie, ktoś po zawodówce, jest jakimś specjalistą do spraw niepotrzebnych i zarabia 3 razy tyle co ja, dlatego że zna pana X

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.plspa w Ciechocinku Regał z drewna http://www.adwokat-pszczyna.katowice.pl/