Forum zapomnianego świata
Jasne! Nie raz i nie dwa Mówię o tym ironicznie, bo nie ma sensu rozdrapywać ran i przypominać sobie tamtych uczuć, tym bardziej, że nie czuję żalu do żadnej z tych osób
Ale spróbuję naświetlić problem w drugiej strony - otóż nigdy nie jest tak, że to druga osoba nas zawodzi. Brzmi to paradoksalnie, bo każdy z nas cierpiał w takich sytuacjach, ale spójrzmy na to dokładniej. Otóż nie cierpimy, bo zawiodła nas druga osoba - cierpimy dlatego, że nasz obraz danej osoby okazał się inny, niż ten ktoś jest w rzeczywistości. Nie muszę chyba mówić, że nasze obrazy innych osób nigdy nie są zgodne z rzeczywistością i zawsze przypisujemy danej osobie cechy, których ona nie posiada, nie zauważamy tych, które ma, lub przypisujemy im zbyt małą lub dużą wartość. Dlatego głupotą jest obwinianie kogoś za sprawiony nam zawód, gdyż to nasza ocena i oczekiwania wobec tej osoby okazały się bezzasadne, ale oczywiście dużo łatwiej jest obwinić kogoś za coś, niż przyznać się przed samym sobą, że stworzyło się sobie wirtualną postać, która nigdy nie mogłaby nam zrobić tego, czy tamtego
Temat wątku brzmi "na zawsze przyjaciele?". Sądzę, że odpowiedź na tak postawione pytanie może być twierdząca, jeśli tylko nie patrzymy na drugą osobę przez pryzmat naszych oczekiwań i obaw
Offline
Ja już nie komentuję wypowiedzi Ara... Wg mnie takie tłumaczenie nie ma sensu. Jeśli ktoś się uważa za naszego przyjaciela nie powinien nas okłamywać i tyle. Żadne filozoficzne wywody tego nie zmienią...
Mnie wiele osób, często mi bliskich, zawiodło i nie było to miłe... Byłam oszukiwana, okłamywana i ukrywano przede mną prawdę...
Nigdy nikomu nie ufałam do końca, ale ciągle się na kimś zawodzę i jak tak dalej będzie to chyba niedługo popadnę w paranoję nie wierząc nikomu w ani jedno słowo...
Offline
Może i mój wywód jest bez sensu, ale przecież nie przypisuję sobie wyłączności na prawdę Istotne jest, że w przeciwieństwie do potocznego myślenia daje on człowiekowi wybór, czy chce cierpieć, czy nie, co więcej - bez popadania w skrajny pesymizm Stawiając komuś wymóg "bycia dla nas maksymalnie dobrym" podnosimy poprzeczkę tak wysoko, że prędzej czy później i tak SIĘ zawiedziemy, co najprawdopodobniej doprowadzi właśnie do tego, że z góry będziemy zakładać niekorzystny bieg wypadków. Dlatego nie zakładając ani dobrego, ani złego, na pewno się nie zawiedziemy, a możemy tylko zyskać
Offline
Nie oczekuje od nikogo bycia dla mnie maksymalnie dobrym. Oczekuję tylko szczerości od przyjaciół, bo z definicji przyjaciel taki być powinien... Nie zakładając ani tdobrego ani złego też jest Ci przykro, gdy Cię ktoś okłamie...
Offline
Mi bardzo rzadko zdarza sie komuś całkowicie zaufać... niestety zdarza mi sie tez zawieść na kimś...ale paradoklaslnie, im bardziej mi na kimś zalezy, tym mniejsze możliwości, by była tzw "druga szansa". Jedno rozczarowanie zbyt mocno boli, by dopuścić ewentualność kolejnego...
Offline
Moim zdaniem właśnie dlatego, że im bardziej komuś ufasz, tym większe stawiasz mu wymagania i tym większa potem przepaść między oczekiwaniami, a zaistniałą sytuacją. Dlatego przykre, że prawie obcej osobie możemy wybaczyć coś, czego nie wybaczamy przyjacielowi.
Offline
Nie wiem... Gdyby chodziło o miłość, powiedziałbym, że dla mnie jest bezwarunkowa, z przyjaźnią jest trochę inaczej, choć wydaje mi się, że też jest to pewna forma miłości i stwierdzając, że kochamy swoich przyjaciół nie czynimy żadnego nadużycia.
Offline
tak na dobrą sprawę, to nigdy nikt z najbliższych mi osób mnie nei zawiódł. zanim komuś zaufam, powierze jakąs tajemnice czy cokolwiek innego, to bardzop powaznie sie zastanawiam czy powinnam.tak naprawdę mam jedną najwspanialszą przyjaciolke, od dziecinstwa sie znamy i co by sie ne idziało, nigdy nie zawiodła. moim przyjacielem jest także moj chlopak. trochę innym niż kobieta, ale i tak przyjaciel:). noi nie wspomnę już o najbliższej rodzinie(czyli siostry, rodzice).
Offline
Chochliczek napisał:
Nigdy nikomu nie ufałam do końca, ale ciągle się na kimś zawodzę i jak tak dalej będzie to chyba niedługo popadnę w paranoję nie wierząc nikomu w ani jedno słowo...
ej ja mam dokładnie tak samo, coś nas łączy, heh.
Offline
emateues napisał:
Chochliczek napisał:
Nigdy nikomu nie ufałam do końca, ale ciągle się na kimś zawodzę i jak tak dalej będzie to chyba niedługo popadnę w paranoję nie wierząc nikomu w ani jedno słowo...
ej ja mam dokładnie tak samo, coś nas łączy, heh.
jakos wcale się Wam nie dziwię. ciężko znaleźc osobę której mozna zaufac.
Offline
emateues napisał:
najgorsze jest jak Cię zawiedzie ktoś komu ufałeś. jak po tym gdy raz mu wybaczyłeś znów tak samo postępuje dlatego tak ciężko zaufać. mieliście tak kiedyś?
Każdy tak miał. Wiesz dlaczego? Bo nie ma ludzi doskonałych, w 100 procentach godnych zaufania. Dużo się mówi o zaufaniu, które pokładamy w innych ludziach, ale zadajcie sobie pytanie: czy możecie bezwarunkowo zaufać sami sobie? Gdyby tak było, to by oznaczało, że nie żałujecie niczego co w życiu zrobiliście, że nie popełniliście żadnego błędu... Niemożliwe, prawda? Więc skoro nie możemy ufać samym sobie, nie powinniśmy tym bardziej ufać innym ani oczekiwać od innych, że będą ufali nam. Nie chodzi o to, żeby wpadać w jakąś paranoję i izolować się od ludzi w obawie, że mogą nas kiedyś skrzywdzić. Trzeba się jednak liczyć z faktem, że skoro sami popełniamy błędy, to inni też mają do tego prawo.
Offline
czasami tylko to co my postrzegamy jako błąd nie jest tak postrzegane przez drugą osobę...bo jeśli obydwie osoby wiedzą, że to co się stało było błędem, to myślę, że można próbowac to jeszcze naprawić..gorzej, gdy jedna ze stron myśli, że wszystko jest ok...
Offline
Dlatego najważniejsza jest umiejętność szczerego rozmawiania, wówczas nie ma prawa dojść do takiej sytuacji. Niestety większość ludzi woli dusić swoje żale i pretensje w sobie, czego nigdy nie potrafiłam zrozumieć
Offline