Forum zapomnianego świata
Arantasar napisał:
Ktoś od psychologii dorastania mógłby stwierdzić, że właśnie dlatego, że karmiono Cię ideą monoteizmu zwróciłaś się silnie w okresie dojrzewania i buntu w drugą stronę
Ar, ale ja się zwróciłam już przed okresem dojrzewania. I co teraz?
Offline
problemem nie jest to, czy jakieś poglądy są dominujące czy nie, czy są dobre czy nie (bo wszystkim i tak nie będą odpowiadały),ale o to, by oprócz własnych wartości i poglądów było miejsce również na szacunek dla innych poglądów. Oczywiście w naszym rozumieniu muszą one odpowiadać naszej kulturze, czyli że dość trudno nam zrozumieć niektóre aspekty islamu,ale to nie powód, by od razu skreślać wszystko, co jest inne. Fajnie jak ma się mądrych rodziców i nauczycieli, którzy to wytłumaczą, ale to raczej utopia...
Offline
1. Unitarian Universalism (100%)
2. Secular Humanism (90%)
3. Liberal Quakers (86%)
4. Neo-Pagan (83%)
5. Mainline to Liberal Christian Protestants (79%)
6. New Age (78%)
7. Mahayana Buddhism (77%)
8. Theravada Buddhism (77%)
9. Taoism (71%)
10. Scientology (64%)
11. Nontheist (64%)
12. New Thought (63%)
13. Reform Judaism (57%)
14. Christian Science (Church of Christ, Scientist) (52%)
15. Orthodox Quaker (44%)
16. Hinduism (39%)
17. Baha'i Faith (37%)
18. Jainism (36%)
19. Sikhism (35%)
20. Mainline to Conservative Christian/Protestant (22%)
21. Seventh Day Adventist (17%)
22. Orthodox Judaism (16%)
23. Church of Jesus Christ of Latter-Day Saints (Mormons) (13%)
24. Islam (13%)
25. Jehovah's Witness (5%)
26. Eastern Orthodox (4%)
27. Roman Catholic (4%)
no a to moje wyniki...coż...katolicyzm nie robi u mnie kariery
Offline
Misia napisał:
nie jest mi potrzebny tzw rozwój duchowy. (...)Nie będę sobie ułatwiać życia wierząc, że wszystkie przykrości, które mnie tu spotykają mają jakiś wyższy cel. Nie mają. Dla mnie jest ważne tu i teraz.
Dla mnie też, to bardzo słuszne podejście Chodziło mi o to, że ateiści są często nieszczęśliwymi ludźmi, tak przynajmniej wynika z moich obserwacji, choć pewnie są wyjątki. Jeśli już się z czegoś cieszą, to zawsze muszą mieć powód. Pamiętasz, Misia, jak napisałam, że jestem szczęśliwa a Ty spytałaś czy mam pieska czy dostałam pracę? O to chodzi. Uważasz, że nie można być szczęśliwym ot tak, bez powodu... OK, ale ja wiem, że można, tyle że to nie przychodzi samo, trzeba się tego uczyć latami a nawet jak już się umie, to nie zawsze udaje się to realizować w życiu. Ale warto próbować i to jest tak naprawdę główny cel tego całego duchowego rozwoju. Nie chodzi o to, żeby wkręcać sobie, że przykrości które nas spotykają mają jakiś wyższy cel, bo też uważam, że nie mają. Chodzi o to, żeby je wyeliminować z życia
Offline
Nemezis napisał:
nie można być szczęśliwym ot tak, bez powodu... OK, ale ja wiem, że można
Zgadzam się w 100% Również z tym, że nie jest to łatwe Bo chodzi o to, żeby zakochać się w życiu
Offline
Bo mój pesymizm jest drogą do przebudzenia - widząc ulotność wszystkich rzeczy i to, że nic w świecie nie daje szczęścia przestaję łączyć swoje szczęście ze stanem posiadania czegoś (arowej baby, inteligencji, akceptacji itp.) - staję się wolny i mogę być szczęśliwy bez powodu
Offline
Ar smutny? Jakoś ilekroć go widzę, ma całkiem dobry nastrój Ale oczywiście można być "z wierzchu" smutnym czy nawet rozzłoszczonym a "w środku" czuć się szczęśliwym (i wtedy te złe emocje dużo szybciej przechodzą).
Nie wiem, Ar, czy pesymizm prowadzi do przebudzenia... Moim zdaniem raczej od niego oddala. Ale wszystkiego trzeba spróbować... No, prawie wszystkiego
Offline
Nemezis napisał:
Ar smutny? Jakoś ilekroć go widzę, ma całkiem dobry nastrój
Bo Ciebie widzę
Wydaje mi się, że w rozwoju duchowym często będziemy przechodzić chwile cierpienia - będzie to związane głównie z utratą złudzeń i kontaktem z rzeczywistością. Można to porównać do nauki chodzenia - najpierw ktoś trzyma Cię za rękę, opierasz się na kimś i uzależniasz od niego. Oczywiście jest wtedy łatwiej, a nauka samodzielnego chodzenia jest długotrwała i łączy się w wieloma upadkami i ranami. Jednak jesteśmy stworzeni do tego, by chodzić samodzielnie i dopiero wtedy w pełni rozwijamy swój potencjał
Ważne, by zrozumieć, że większość z nas wcale nie chce nauczyć się chodzić. Chcemy tylko, aby ta "wspierająca ręka" była zawsze na nasze zawołanie. Chcemy lepszych zabawek, a nie dojrzałości.
Offline
Wiem o co Ci chodzi, przechodziłam niedawno taki "upadek" ale jakoś się podniosłam i teraz czuję się silniejsza
Skoro już rozmawiamy o byciu szczęśliwym, to podzielę się z Wami moimi ostatnimi przemyśleniami. To już trwało od dłuższego czasu - pojawiały się chwile, w których czułam się cholernie szczęśliwa bez żadnego powodu, czułam taki wewnętrzny spokój i było to cudowne uczucie... Nie wiedziałam skąd to się bierze i nie potrafiłam tego kontrolować. Aż pewnego dnia mnie olśniło... Siedziałam w kuchni i coś jadłam, za oknem padał śnieg czy deszcz, nie pamiętam. Pomyślałam sobie: jak to dobrze że jest mi ciepło, nie muszę się nigdzie spieszyć, piję moją ulubioną kawę z mojej ulubionej filiżanki, a to co jem bardzo mi smakuję... Kiedy o tym wszystkim pomyślałam, to cudowne uczucie znów się pojawiło. Wtedy zrozumiałam, na czym tak naprawdę polega bycie szczęśliwym. To koncentrowanie się na TEJ chwili, umiejętność dostrzegania w niej tego co najpiękniejsze Jakie to proste, prawda?
Arantasar napisał:
Chcemy lepszych zabawek, a nie dojrzałości.
Właśnie... Wcześniej sądziłam, że nie będę szczęśliwa, dopóki nie będę miała pięknego domu, trzech psów, mnóstwa kasy na koncie i wielu innych rzeczy. Oczywiście dalej tego pragnę, ale wiem już, że nie muszę tego mieć, aby poczuć się szczęśliwa Teraz mogę przywoływać uczucie szczęścia w każdej chwili, kiedy tylko mam na to ochotę. Pewnie, że jak coś ciężkiego spadnie mi na stopę albo ochlapie mnie przejeżdżający samochód, to nie mam nastroju do bycia szczęśliwą osobą Ale przez 90% czasu mogę nią być i korzystam z tego przywileju coraz częściej
Offline
Arantasar napisał:
Nemezis napisał:
Ar smutny? Jakoś ilekroć go widzę, ma całkiem dobry nastrój
Bo Ciebie widzę
Dziękuję Chciałabym na wszystkich tak działać
Offline
Nemezis napisał:
Wtedy zrozumiałam, na czym tak naprawdę polega bycie szczęśliwym. To koncentrowanie się na TEJ chwili, umiejętność dostrzegania w niej tego co najpiękniejsze Jakie to proste, prawda?
Aniu, wspaniale powiedziane, jesteś naprawdę niesamowita
Offline